wtorek, 25 maja 2010

Estreicher, Ghardin, Shakur czyli Rząd - hybryda?

Nowy Rząd z Premierem d'Brolle na czele to nie, jak większość podejrzewa, ten sam rząd, który mieliśmy w poprzedniej kadencji. Tamten rząd składał się głównie z osób o podobnym poglądzie na teorię v-państwa, dziś wygląda to zupełnie inaczej. Jako "typowy przedstawiciel" poprzedniego rządu posłużyłem się arcyksięciem Ghardinem - mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe.

Dlaczego ten rząd nazywam wielką hybrydą? Ze względu na to, iż jest to rzeczywisty "Rząd Jedności Narodowej". Mamy w nim prądy skrajnie lewicowe, centrowe i skrajnie prawicowe. Spaja wszystko osoba Premiera, bardzo przeze mnie szanowanego (co zaznaczyłem po raz pierwszy w prywatnej rozmowie). Premier dobrze wypełnia swoje obowiązki. Przejdę teraz do analizy światopoglądu trzech "tytułowych" postaci.
Marcus Estreicher to oczywiście skrajna lewica. Jest on zagorzałym demokratą, przynajmniej był nim w momencie ostatniej zawieruchy z jego znaczącym udziałem. Nie jest popierany przez surmalajskie środowiska demokratyczne z powodów osobistych raczej niż światopoglądowych. Był kiedyś przez Księcia Wakowskiego i jego współtowarzyszy zwalczany, ponieważ był... Demokratą! Koło historii się zatoczyło w ironiczny sposób. Estreicher jest zwolennikiem jak największej władzy w rękach obywateli i wszelkiej innowacyjnośc w technice.
Arcyksiążę Ghardin, według niektórych reprezentuje swoją postawą większość społeczeństwa. Jestem w stanie się z tym zgodzić. Ale nigdy nie zgodzę się na to, że Ghardin to oportunista! Jest on politykiem centrowym. W pewnych sprawach jest bardzo postępowy, w innych zachowawczy. Swoją konserwatywną naturę ukazał podczas dyskusji o potencjalnym dreamlandzkim forum (jako wielki zwolennik pozostania przy Liście Dyskusyjnej). Jego postępowa myśl objawia się przede wszystkim w podejściu do dreamlandzkich systemów informatycznych. W sprawach systemu politycznego opowiada się raczej za zachowaniem status quo.
Mateusz Conroy wicehrabia Shakur (skądinąd autor tego tekstu) to skrajna prawica. Rojalista, wręcz legitymista. Nawet, kiedy miałem współdziałać z Alcheinem w walce o demokrację, nie godziłem się o naruszenie Świętej Władzy Monarchy i jego sukcesji, legitymizm pełną gębą. W sprawach informatycznych (LD czy forum, reforma innych systemów) opowiadam się za postępem - tu zgadzam się w zasadzie z Marcusem Estreicherem. W kwestii systemu politycznego, jestem zwolennikiem poszerzenia władzy Namiestników i Króla kosztem Izby Poselskiej i Rządu (decentralizacja; polecam artykuł "Szósta prowincja").

Czy taki rząd, tak skrajnie różniących się osób - przetrwa? Myślę, a nawet jestem przekonany, że tak. Dlaczego? Po pierwsze, Premier potrafi godzić ludzi o najróżniejszym światopoglądzie (w przeciwnym razie nie byłoby mnie i Marcusa w tym Rządzie). Po drugie, jak się okazuje - w pewnych kwestiach jest pełna zgoda. Potrzeba skoku cywilizacyjnego w informatyce to podstawowe zagadnienie, z którym każdy się zgadza. Kwestiami mniej znaczącymi zajmiemy się na pewno, kiedy postawimy Królestwo na nogi. Zakończę ten artykuł dawnym hasłem Stronnictwa Federalnego, wymyślonego przez któregoś z założycieli - "W służbie Królestwu...!"

niedziela, 23 maja 2010

Surmala, statystyki i Książę Tyler

Sytuacja w Królestwie wydaje się stawać napiętą. Władze krajowe Księstwa Surmali sugerują, aby nie współpracować z władzą centralną. Obywatelom Królestwa, nawet tym młodszym, przypomina się secesja. Najpierw izolacja, potem konflikt z władzą centralną, ostatecznie... Wszyscy wiemy o co chodzi. Tylko czy Książę Kalicki jest tak odważnym człowiekiem, jak Wielki Książę Morfeusz? Czy generała Wakowskiego stać na takie posunięcie, do którego gotów był Boguś? Raczej nie, bo (pomimo skojarzeń niektórych obywateli, nawet tych zacnych) sytuacja Surmali jest inna, niż była sytuacja Solardii.

Po pierwsze - inny jest "cel walki". Surmala walczy o demokratyzację całego Królestwa. Celem walki Solardii było przede wszystkim utrzymanie jak najszerszej autonomii. To ma znaczenie o tyle, że władze Solardii nie bardzo zwracały uwagę na to, co się dzieje poza ich krajem; władze Surmali ciągle o tym myślą.
Po drugie - inny jest rozmiar tych krajów. Solardia była jedną z największych i najaktywniejszych (jeśli nie największą i najaktywniejszą) dreamlandzkich prowincji. Nie sądzę, żeby ktoś w takiej sytuacji chciał Niepodległej Surmali. Mam nadzieję, że to tylko mrzonka.

Inną kwestią jest temat poruszony przez Łukasza Wakowskiego, dotyczący tego, iż do Surmali napływa tak mało obywateli, ponieważ przy rejestracji jest źle usytuowana. Myślę, że suchy racjonalizm nie pomoże ani tego dowieźć, ani temu zaprzeczyć. Po prostu trzeba to sprawdzić. Myślę jednak, że zmiana kolejności na pół roku, czy na 3 miesiące, czy na jakikolwiek inny odcinek czasu byłaby jedynie eksperymentem. Nie czas na eksperymentowanie w kryzysie! Najuczciwiej byłoby, gdyby zrobić tak, jak to wymyślił ax. Ghardin - niech kolejność wyświetlania prowincji przy rejestracji będzie całkiem losowa. Co prawda, w ten sposób nie potwierdzimy ani nie zaprzeczymy teorii generała Wakowskiego, ale możemy wiele osiągnąć. Skoro mieszkańcy Surmali tak dobrze czują się w swojej prowincji, jeśli będzie tam większy napływ mieszkańców - Dreamland będzie miał więcej mieszkańców. Mam nadzieję, że Książę Kalicki to nie Książę Tyler, że chce Wielkiej Surmali jako środka do Wielkiego Dreamlandu, a nie do opuszczenia Królestwa.

poniedziałek, 17 maja 2010

XV Kadencja

Zakończyły się wybory, nie długo rozpocznie się XV kadencji Izby Poselskiej. Zdecydowaliśmy się nie podsumowywać poprzedniej, a przedstawić kilka danych statystycznych. Danych wcześniej tak niezestawianych, czyli porównanie poszczególnych Prowincji.

Z danych statystycznych wynika, iż najwięcej spośród głosujących było Weblandczyków i Morlandczyków - stanowili po 22,22% wszystkich głosujących. Najmniej zaś było Luindorczyków, stanowili tylko 7,41 % co ewidentnie wskazuje na kryzys tej prowincji. Lepszy wynik odnotowała nawet Domena Królewska 14,81%, tyle co i Furlandia. Na środku stawki w tej statystyce znajduje się Surmala - 18,52%. Ilustruje to zamieszczony obok wykres.

Kolejną daną statystyczną, którą wzięliśmy pod uwagę przy analizie porównawczej Prowincji była liczba osób uprawnionych do głosowania - czyli ilu mamy obywateli w każdej z Prowincji (wcześniej - ilu jest na tyle aktywnych na tyle aby głosować). Nie wiele ta statystyka różni się od poprzedniej. Znów na czele Webland - 23,08% obywateli Dreamlandu to Weblandczycy. Republikę goni Morland - 21,15%. Na samym dole stawki tym razem Domena Królewska. Trzeba jednakże zauważyć, iż w Domenie mieszka tylko Król Dreamlandu oraz jego poprzednicy. Monarchowie to 11,54% społeczeństwa. Nie ma się z czego cieszyć - aż co dziewiąty Dreamlandczyk był lub jest Królem! Poza Domeną, na końcu stawki znowu Luindor - 13,46%. Nie wiele lepiej wygląda sytuacja Furlandii i Surmali - 15,38%. To również przedstawiliśmy za pomocą wykresu.

Kolejny punkt, nad którym zatrzymała się nasza analiza to frekwencja w poszczególnych prowincjach. Tutaj króluje Domena Królewska, aż 66,(6)% to frekwencja powyżej średniej w kraju i to dużo (średnia: 51,92%). Świetną frekwencję odnotowała również Surmala - 62,5%, powyżej średniej znalazł się też Morland - 54,55%. To tym bardziej wysoki wynik, jeśli zauważymy, że Morland jest drugą, największą prowincją! Równo połowa uprawnionych do głosowania zdecydowała się skierować do urn w Furlandii i Weblandzie. Webland to kraj z największą liczbą głosujących i uprawnionych do głosowania - nie ma się więc co dziwić, że znalazł się nieco poniżej średniej. Najgorzej ponownie wypada Luindor - frekwencja na poziomie 28,57% jest bardzo alarmująca. Tym bardziej, że to najmniejsza prowincja! Dobrze ilustruje to kolejny wykres.

A teraz statystyki trochę mniej typowe - ile procent głosujących w poszczególnych prowincjach zostało posłami? W Morlandzie, Luindorze i Surmali - 0%. Tu najlepszy wynik zanotowała Furlandia - aż połowa głosujących będzie zasiadać w IP! W Weblandzie będzie to 33,(3)%, natomiast w Domenie Królewskiej 25%. Na kanydatów z Furlandii oddano 38,1% wszystkich ważnych głosów, na Weblandczyków znów jedną trzecią, a na Króla Seniora - 28,57%. TO oczywiście najlepszy jednoosobowy wynik. Jeśli chodzi o podział mandatów 40% miejsc otrzyma Furlandia (majaca, przypominam siłę 15,38% obywateli - drugi wykres), tyle samo miejsc otrzyma Webland (dużo silniejszy - 21,15%). Pozostałe 20 % miejsc przypada Domenie (najmniejszej Prowincji).

Tych wszystkich danych nie podaliśmy po to, aby zadowolić matematyków. Z danych tych widać wyraźnie podział Prowincji na 4 zasadnicze kategorie:
1) Prowincje duże - Morland i Webland - dosyć aktywne;
2) Prowincje małe - Furlandia i Surmala - bardzo aktywne;
3) Prowincja na wymarciu - Luindor - prawie zerowa aktywność;
4) Prowincja "sztuczna" - Domena Królewska - bez życia wewnątrz.

Jakie wniosku wyciągamy z podziału prowincji na kategorie? Co należałoby, naszym zdaniem, zrobić z krajami poszczególnych "kategorii"? Oto nasza podpowiedź:
1) Starać się ożywiać już żyjących tam mieszkańców;
2) Starać się pozyskiwać nowych mieszkańców;
3) Wymyślić plan superradykalnych reform, albo wstąpić do Surmali/Furlandii;
4) Bez zmian.

Wszystkim posłom z tego miejsca życzę godnego reprezentowania swoich Prowincji i wyborców.